ławeczka, a co

siedziała na miłej ławeczce, licząc ile ma włosów! lub nie rozdwojonych końcówek. modliła się, żeby żaden nadlatujący ptak nie miał ochoty załatwić potrzeb fizjologicznych do jej kawy, która stała obok jej łokcia. pewnie zaraz ją strąci : <
rozmyślała o jakieś egzystencji mrówki, po co one w ogóle żyją, są brzydkie...

usiadla na lawce. dawno nie byla w SIPS, kiedys majac dobry humor przychodzila tu z Lily i jedzac lody jablkowe podrywaly mlodych uczniow, ktorzy nie mogac uwierzyc we wlasne szczescie robili rozne dziwne i przerazajace rzeczy. co wiecej, jej ojciec finansowal wieksze projekty szkolne i nikt nie mial odwagi rzucic jej, ze ma sobie isc czy cos. odgarnela swoje piaskowe wlosy, napila sie latte ze Starbucksa i opuszczajac glowe przejrzala Elle, czujac na sobie wzrok grupki wpatrujacych sie w nia pseudo sportowcow z pasemkami i brakiem naturalnych miesni, ktorzy starali sie ja poderwac kiepskimi tekstami z zeszlej dekady, zaczela sie podsmiechiwac.

Musiała poczekać na nauczyciela i umówić się w sprawie korepetycji. Nie chciał zawalić tego roku, rodzice byli by nie pocieszeni, ale to była tylko wymówka, bo ją gówno obchodziło ich zdanie.
Wyjęła sobie ztorby Vogue i zacżeła powoli je czytać, Alis lubi analizowac każdą strone, raz wpadł jej w oczy ładny zegarej od Prady i prosze, właśnie znajduje się na jej ręce.
Nauczyciel przyszedł po jakiś 10 minutach, umówiła się na poniedziałek rano, i tak w tym czasie nie maial co robić, zawsze oglądała MTV.
Zaczęła iść w kierunku bramy, miała nadzieje, że tego wieczora nie bedzie sama z telewizorem i ... psami.

pewnie siedziała na tej ławeczce wetrując esej na hiszpanski, ojciec ją zabije jak sie dowie że nie zaliczyła ojczystego języka matki - a jak nie zaliczy, to bedzie musiała powiedziec czemu, a jak ona nie powie to ojciec i tak sie dowie, a przecież nikt nie chce by przewrażliwiony tatuś shiloh dowiedział się że jego córka uprawiała całą noc dziki seks zamiast sie uczyc, no.
- kurczę nic nie umiem. - wymruczała raczej sama do siebie, mróząc oczy.

uhu do 11 pracował jako lajkonik pod polską restauarcją i zarobił duzo kasy i był teraz wolny więc poleciała do shiloh bo się stęsknił i wiedział ze tu będzie.'
-juhu juz jestem-pocałował ja w głowe i usiadł obok niej smiejąc się jak głupi do sera

- co ty taki zadowolony? - wymurczała, zakładając kosmyk włosów za lewe ucho. wiedziała że musi sie uczyc, jednakże wolała porozmawiac z alexem, niż męczyc hiszpanski. - już po pracy?

pokiwał głową
-mam przerwe zanim bede udawac niedzwiadka z zakopanego-przerzucił swoje swoje nogi przez jej kolana i zapatrzył na nią-co robisz???

- powinnam uczyc się hiszpanskiego, ale jakoś mi sie nie chce. - wymruczała gładząc go kciukiem po policzku, wyglądał tak słodko. ej, napewno wszystkie dziewczyny zazdrosciły jej aleksa - wszystkie prawda?

no te które znała i widziała to pewnie tak bo on był idealny
-nie umiem hiszpańskiego-wymruczał i nadal się na nią gapił bo miała ladny profil jakby umiał malowac to pewnie by to zrobił

ej alex nie pasuje na malarza bo to jest imprezowicz i kobieciarz, przecież.
- kiedyś cie nauczę, - zachichotała cicho, całując sam środek jego ust, - co dziś robiłeś?

ale moze ma jakies ukryte hobby albo jaka fajna inna nature???i może jest malarzem ale pokojowym ha
-wole francuski-pocałował jej kształtny nosek-byłam w pracy a potem włoczyłem sie to tu i tam i hej nawet pojeżdziłem na deskorolce z łebkami w parku

- ojciec zaprosił mnie dziś na kolacje, co oznacza tylko dwie obcje - albo sie wyprowadzamy, albo ma nową równie młodą co ja kochankę. - mruknęła, zamykając książke z iglesjasem na okładce, - będzie drama.

on wolał rikiego martina a nie henryczka
-oj tam drama-złapał jej dłon i całował kazdy palec osobno-obyscie sie nie wyprowadzali bo ja mam nieważny paszport i nie moge się ruszac z uesa

ja żadnego nie wole, obydwaj są tantetni.
- ej, ja sie nigdzie z tąd nie ruszam najwyżej uciekne do ciebie. - wymruczała tuląc sie do aleksowego ramienia.

-do mnie-oczy mu się zaświeciły-możesz i do mnie-trzymał ją mocno i nie puszczał

- no chyba, że nie chcesz to... - zamysliła się szukając wzrokiem jakiegoś oparcia, - to uciekne do niego. - wskazała palcem na jakieś przystojnego wysokiego kolesia siedzącego pod drzewem.

popatrzył na tego kolesia i sie obrzuszył
-phi nie ma szans i tak wiem że chcesz tylko mnie-pocałował ją na oczach tego kolesia aby nawet nie próbował do niej podejśc

ej ten koleś chodzi z shiloh do klasy i siedzi z nią w ławce - to nic że jej aż cieknie slinka jak go widzi, ale alex nie musi o tym wiedziec.
zachichotała cicho, drapiąc go za uchem - przed chwilą nie byłeś taki pewien.

jakby wiedział to by pewnie zaraz porzucił bo on nie cierpi konkurencji i by pewnie zostawił jej sliniak i pomacha na odchodne szukając nowej laski może nawet G,bo to tez imprezowiczka
-ja tam jestem wszystkiego całe zycie pewniej -ale je o co chodzi

- nie dobrze mi, jakoś dziwnie. - wzruszyła ramionami, smyrając go po torsie, ale przez koszulkę. - a tobie nie? chyba zatrułam sie alkoholem.

ej nie będzie w ciazy nienie on bedzie bezpłodny nie ma jąder hahaha
pokrecił głową i wziął je twarz w swoje dłonie przyglądając się je uwaznie jak doktor lubicz
-no ma cienie pod oczami

ej bedzie, nie nie bedzie! bo to taki troche przypał - kayla bedzie we cionzy. (:
uśmiechnęła sie kącikowo bez słowa wpartując sie w niego.

oj nie ona nie chce byc w ciąży nie nadaje się na matkę
-ale i tak jestes sliczna i gorąca jak rajska plaza-pocałował ją w pache i wyczoł zapach rexony-masz ochote na jedzonko???

nadaje, bardziej niz shiloh
- powinnam byc brzydka, żeby nikt na mnie nie spojrzał z wyjątkiem ciebie co? - zachichotała cicho, gładząc go opuszkami palców po dolnej wardze.
- nie nie jestem głodna. - ej ona sie odchudza, głodówke sobie robi.

ale oan ie chce chce korzytsać z zycia i kołeja
-nie, muszisz byc śliczna aby wszyscy mi zazdrościli-pogilgotał językiem jej ucho,on był głodny. bardzo