szeri

dotarli po przemierzeniu dwudziestu pięciu stopni, a może dwudziestu sześciu stopni schodów do drzwi, które sprawnie otworzyła,jednak usłyszała jakiś gwałtowny ruch w mieszkaniu obok, toteż pośpiesznie wepchnęła gavina to mieszkania.
- natrętna sąsiadka, która wzieła sobie za punkt honoru pilnowanie mnie - przewróciła oczami przygryzając wargę ściągnęła swoje czerwone pantofelki, i skierowała się do kuchni.
- chcesz coś do picia, jedzenia, chociaż jeżeli chodzi o jedzenie mogę Ci zaproponować jedynie jogurt naturalny, dawno nie jadłam w domu - zdarza się! cherry potrafi gotować, ale nie lubi, woli jeść mrożone szparagi i tak dalej.

Gavin o mało nie wywrócił się, gdyż właściwie wpadł do mieszkania, po tym, jak Cherry go tam wepchnęła, aczkolwiek wcale nie poczuł się jakkolwiek zdezorientowany, ani zbytnio się nie poturbował. Ściągnął swoje buty, które położył obok Cherry, równie ładnie, jak ona.
- Napiję się soku. - stwierdził, uśmiechając się kącikowo, po czym przeszedł do salonu, gdzie usiadł na kanapie. Jak dla niego, to mogliby nic nie pić, tylko od razu przejść do szczegółów, no ale czego to się nie robi dla kobiet. xd

Pewnie podała mu jakiś sok pomarańczowy, niby ekologiczny, zawierający 100 procent soku z pomarańczy w soku, ale to nieistotne! Radujmy się, że gavin przeżył cało to popchnięcie go do wnętrza jej artystycznego nieładu.
Usiadła obok niego podając mu szklankę, pewnie wrzuciła mu jakieś fajne kostki lodu! - słuchaj mam nadzieję, że nie odniosłeś żadnych obrażeń cielesnych, po prostu nie chcę, żeby ta kobieta nawiedzała mnie po południu z pretensjami ukrytymi w jakimś ochydnym jabłeczniku, rozumiesz chyba - biedma mała cherry, przejmowała się zdaniem jakiejś niedoszłej wdowy ;c

Zanim odpowiedział napił się soku, który mu podała.
- Właściwie, to chyba nic mi się nie stało. - stwierdził, odkładając szklankę na stolik i uśmiechając się przyjaźnie. Nie robił jakichś oględzin swojego ciała, bo raczej to nie było koniecznie. - Oczywiście rozumiem też. Sąsiadki to okropne stworzenia. - powiedział, uśmiechając się z przekąsem, po czym łagodnie złapał Cherry za dłoń i przyciągnął ją do siebie. Założył pasmo jej włosów za ucho, uprzednio obejmując ją ramieniem i cmoknął w policzek.

- Cieszę się, że jesteś w całości - pewnie ona z checią dokonała by owych oględzin, bardzo szczegółowych! Sąsiadki to istoty ponadnaturalne, które potrafi zwabić najmniejszy szelest! Uśmiechnęła się czarującą, kładąc dłoń na jego kolanie, które wydawało się jej bardzo fajne, bo ona pewnie uwielbiała męskie kolana!

Uniósł w górę brew, spoglądając na dłoń Cherry na swoim ramieniu, bo zaskoczyła go, ale całkiem pozytywnie, toteż żeby nie odczytała jego wyrazu twarzy opacznie, pospieszeni, acz delikatnie złapał ją za podbródek i odwróciwszy jej twarz ku sobie, zaczął namiętnie ją całować w usta szyję i ogólnie wszędzie gdzie mógł. Jego dłonie powędrowały w okolice pośladków Cherry.

myślę, że kolanie!
cherry obdarzyła go powabnym uśmiechem, przygryzła jego dolną wargę, która smakowała jak pomarańczaaaa! czego nie omieszkała mu wyznać, że jest pomarańczowym chłopcem!

Też tak myślę. xd
Zapewne roześmiał się na te słowa, bo były one dość zabawne, ale nie śmieszne, bo wiadomo, to zasadnicza różnica! Przejechał nosem, po szyj Cherry, po czym przygrzł delikatnie jej płatek uszny, jednocześnie wędrując dłonią, pod jej sukienkę, którą pewnie miał zamiar zadrzeć do góry, albo po prostu po woli z niej zsunąć, nie wiem jeszcze.

zabawne, a nie śmieszne, żałosne?...
On teraz może poczuje się odrzucony, czy coś, albo stwierdzi, że wszystko zepsuła i ucieknie w siną dal zabierając ze sobą swoją urażoną meską dumę.
- gavin -odetchnęła ciężko - ja nie chcę, żeby było tak jak jest zazwyczaj, czyli, że dzisiaj będzie całkiem miło, a potem będziesz udawał, że mnie nie poznajesz - przygryzła wargę - zresztą mi zdarza się to najczęściej - cmoknęła jego policzek rysując jakieś fajne rzeczy na jego torsie.

Nie oceniaj jej tak surowo.
Zbiła go z tropu total, ful! Odsunął się od niej nieznacznie i spojrzał, unosząc w górę lewą brew. Tak! Uraziła jego męską dumę. Jak w ogóle mogła pomyśleć, że zrobiłby jej coś takiego, oh, grr..! Zmrużył lekko oczy, drapiąc się, po karczku.
- Dlaczego uważasz, że zachowam się, jak ostatni dupek? - nie dodał, że właściwie nim jest, bo przecież nie będzie kopał pod sobą dołków. Był całkiem poważny, a jego ton urażony, ojej. ;c

- czy różnie się czymś od tych wszystkich dziewczyn dla których byłeś miły, nawet bardzo miły wcześniej - patrzała na swoje bose stopy, po czym przeniosła wzrok na gavina, oparła głowę na jego ramieniu - po prostu nasłuchałam się już o tobie wielu opowieści, dosyć niepochlebnych - bawiła się serdecznym palcem jego ręki - nie wierzę we wszystko, ale nie wykluczam, że coś może być prawdą...

- Życzliwi. - mruknął pod nosem do siebie poirytowany, gdzyż podnosili mu ciśnienie tacy ludzie, którzy wtykali nos w nie swoje sprawy, zamiast zająć się własnym życiem, które zapewne nie jest wcale takie kolorowe. Westchnął, patrząc na Cherry, bądź co bądź, z góry.
- Cherry.. - zaoponował, uśmiechając się łagodnie. - Nie mógłbym Cię tak potraktować. Za bardzo Cię lubię. - powiedział, całując ją w czubek głowy, po czym przejechał zewnętrzną stroną dłoni, po policzku Cherry.

- dasz mi na to jakąś gwarancję? - uśmiechnęła się zuchwale,cmoknęła jego policzek - ufam Ci - szepnęła, bo chyba faktycznie mu zaufała, a może chciała sprawdzić jego reakcję, nie wiem ;c

Pewnie zanim powiedziała, że mu ufa, albo po tym, pocałował ją w usta, co chyba miało być ową gwarancją, troche lipną, ale w tej chwili nie miał nic sensownego w głowie. Może powinien sobie wytatułować henną jej imię, albo pozwolić, żeby obiła swoją czerwoną szminkę na kołnierzyku jego białej koszuli, którą właśnie miał na sobie i wyglądał w niej mega seksownie z podwiniętymi rękawami do łokci i rozpiętymi dwoma guzikami od góry. ;x Bez żadnych zbędnych słów, czując, że Cherry złapała haczyk, zaczął ponownie ją całować, a jego dłonie znów znalazły się pod jej sukienką.

Poczuli się okropnie senni, pewnie to wina soku pomarańczowego, a może to wcale nie były pomarańcze, tak więc cherry zaproponowała, aby dokończyli swoją jakże przyjemną dyskusję kiedy indziej, i poszli spać! <3 pewnie gavin się nie wyśpi, bo cherry zasnęła oparta na jego ramieniu!

Fakt, że nie był w mieszkaniu, nie przeszkodził Gavinowi w zmianie odzienia, mhm. Stanął przed drzwiami Cherry w zupełnie nowej, błękitnej polówce i wyciągnąwszy jedną rękę z kieszeni spodni, zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Nie miał zwyczaju pukać, wydawało mu się to zbyt cichym sygnałem, bowiem on rzadko słyszał kiedy ktoś pukał do drzwi jego mieszkania.

Cherry pewnie była w trakcie oglądania jakiejś łzawej opery mydlanej, albo komedii romantycznej przez którą to właśnie straciła zupełnie poczucie czasu, toteż wciągnęła na tyłek jakieś zdecydowanie za luźne lewisy swe i przybyła do drzwi, nienawidziła z całego serca swojego dzwonka tak w ogóle i pewnie odetnie jakiś kabel, pomyli się i cała kamienica wybuchnie!
- czeeeść - odsunęła się, aby mógł wejść, chyba, że umie przenikać przez mury!

Chyba nie umie, a pewnie często by mu się to przydało. Uśmiechnął się na widok Cherry, całkiem szczerze i ładnie, po czym wszedł do mieszkania.
- Cześć. - powiedział i nachylił się nad Cherry, co by pocałować ją w policzek i tak właśnie uczynił, jego usta nie wylądowały przypadkiem na ustach Cherry, bo to takie idiotyczne. ;<
- Ratujesz mi życie. - dodał, mrugając do niej, po czym przeszedł do salonu, nie czekając na zaproszenie z jej strony.

Ujęła jego dłoń wciskając do niej klucze, po czym rozejrzała się zniecierpliwiona oraz trochę zrezygnowana, bo nie miała pomysłu na... znalezienie jego telefonu ;c - pamiętasz gdzie go położyłeś? - spojrzała na niego uśmiechając się jakże pogodnie, bo cieszyła się, że przyszedł i pewnie ukryła gdzieś telefon, na przykład w szufladzie z bielizną, czy gdzieś tam, nie wiem ;c

Schował klucze od mieszkania do kieszeni jeansów, po czym podrapał się, po karczku.
- Nie mam zielonego pojęcia. - stwierdził zrezygnowany, rozglądając się, po pomieszeniu. Miał nadzieję, że ów telefon naprawdę jest u Cherry, a nie zgubił go gdzieś na ulicy. Zmarszczył lekko nos. - Nie widziałaś go nigdzie? - zapytał z nutką nadzieji, bo przecież nie może w nieskończoność wykorzystywać znajomych, korzytając z ich telefonów. Swoją drogą cieszył się, że ma tak dobrą pamięć do liczb i pamięał numer Cherry, inaczej nie mógłby się z nią skontaktować, tylko musiałby pomykać do niej na nogach. ;c

- a sprawdzałeś po fotelem?- zawsze wszystko co ginie i nigdzie tego nie ma jest, albo pod fotelem, albo pod łóżkiem, albo pod kanapą, nie wiem czemu tak jest, ale to zawsze się sprawdza! Problem jest w tym, że on niestety nie wyciągnie ów telefonu spod fotela, gdyż tylko cherry to potrafi, bo jest super bohaterką, dobrze nie jest ;c

Gdyby była super bohaterką, to, to ugadzałoby w męską dumę Gavina i pewnie przestałby się z nią spotykać. ;<
- Myślisz? - zapytał niepewnie, bo w zasadzie on nigdy nie zastanawiał się nad tym, gdzie znajdywał rzeczy uprzednio zagubione, mimo wszystko, nie czekając na odpowiedź Cherry, kucnął obok fotela i spojrzał pod niego. - Nie ma. - powiedział, marszcząć nos, po czym skoro już klęczał, to stwierdził, że może zajrzeć po kanapę, pod którą, to ów telefon był! - Jest. Zastanawiam się tylko skąd on się tam wziął? - spytał raczej retorycznie, ale musiał się z nią podzielić tym nurtującym pytaniem! Zaczął szacować wzrokiem, czy dostanie ręką telefon, ale stwierdził, że jednak, niestety nie da rady tego zrobić, toteż powstał z kolan, na których niekoniecznie klęczał przed Cherry i się jej oświadczał, to stanowczo za wcześnie, poza tym Gavin nie dojrzał jeszcze do takich rzeczy. - Zrobimy małe przemeblowanie. - stwierdził, uśmiechając się z przekąsem, po czym przesunął kanapę i wyciągnął spod niej telefon, zanim Cherry zdąrzyła cokolwiek powiedzieć. ;c

Jeżeli gavin zechciałby zostać superbohaterem, cherry pewnie nie przyznawałaby się do niego, gdyby był w swoim obcisłym stroju ;c
Skinęła głową, po czym przyglądała się zabawnym zmaganiom gavina z jej szacowną sofą! - teraz jest krzywo - spojrzała na niego uśmiechając się do niego, po czym cmoknęła jego policzek - jesteś nad wyraz dzielny, ja nigdy nie mogłam przesunąć tej kanapy - skłamała, chociaż nigdy nie musiała samodzielnie przesuwać ów sofy, gdyż zawsze znalazł się ktoś jakże chętny do pomocy.

Mógłby nosić długi czarny płaszcz i ciemne okulary, jak w matrix'ie. xd
Postawił ostatecznie sofę, jakieś kilka centymetrów od ściany, a kiedy Cherry stwierdziła, że wygląda dobrze, usiadł na niej, na sofie, nie na Cherry!, pełen satysfakcji.
- Zawsze do usług. - powiedział, uśmiechając się seksownie, po czym przyciągnął Cherry na swoje kolana, które były takie niewygodne, biedna Cherry. ;c Ale tak się dzieje, kiedy okłamuje się mężczyznę i jednocześnie podnosi jego ego..

to dobrze, że nie usiadł na niej, na prawdę!
- no więc mówisz,że jakie jeszcze usługi świadczysz, może jesteś też hydraulikiem na przykład - przygryzła dolną wargę rozbawiona dźgnęła go w bok, ale delikatnie oczywiście, bo nie chciała by uszkodzić jakiegoś narządu wewnętrznego, na przykład śledziony.