Bellevue Hospital Center

- no chyba żaden z nas jeszcze nie jest aż tak popieprzony, żeby chciał by tak było.

popatrzyła na drzwi którymi wyszedl nejt-on się jakoś tym nie przejmuje

więc wreszcie się obudziła, bo przecież ile można spać. najpierw przez chwilę leżała z zamkniętymi oczami i słuchała jimmy'ego i kayli, starając się zorientować co właściwie się stało. nieznacznie poruszyła ręką, jak w tych wszystkich głupich filmach i otworzyła oczy.

zerwała się gdy zobaczyła ze Blair sie rusza i ze chyba będzie zyła-Blair jak się czujesz??

westchnął ciężko.
- wydaje mi się, że przejmuje się bardziej, niż myślimy. nie rozumiem tego, co wczoraj zrobił. zresztą, dałem dupy na całej linii na dodatek. przepraszam.
gdy zorientował się, że Blair się obudziła ścisnął jej rękę jeszcze mocniej:
- Blair, mój Boże, na szczęście się obudziłaś - odetchnął czując lekką ulgę.

najpierw spojrzała na kaylę, a potem na jimmy'ego.
- wszystko w porządku. przepraszam, kayla, że cię wystraszyłam - powiedziała słabym głosem. serio, nie chciała nikogo wystraszyć, zapomniała tylko, że nie powinna się denerwować, a przynajmniej tak poradził jej lekarz jak była mała i miała coś z sercem. no nie ważne. kiedy zdała sobie sprawę, że jimmy trzyma ją za rękę, szybko ją zabrała, chociaż była na tyle słaba, że kosztowało ją to dużo wysiłku.

pocałowała ją w policzek-nic się nie stało teraz Ty jesteś najwazniejsza i Twoje zdrowie-scisneła jej doń-zrobili Ci wsyzstkie badania i czekamy nawyniki,juz ja się Toba zajme

wzdrygnęła się, kiedy kayla powiedziała o badaniach. no tak, pewnie pobierali jej krew, kiedy była nieprzytomna. na samą myśl zrobiło jej się niedobrze.
- wszystko będzie w porządku - powiedziała, bo była o tym przekonana. fakt, może nie czuła się najlepiej, ale to pewnie było normalne.

kiedy Blair wyrwała rękę z jego uścisku, domyślał się, że ona nie chce go tu widzieć /możliwe, że to zdanie jest bez sensu, ale wiecie o co mi chodzi/.
- wszystko będzie dobrze - powtórzył po B.

popatrzyła pewie sobie na nich i poszła po kawe do automatu a oni niech sobie pogadają

pomyślała, że pewnie jak kayla wróci, to ją będzie musiała ochrzanić, że poszła.
- kayla kazała ci tu przyjechać, tak?

- nie - odparł krótko - sam chciałem tu przyjechać. nawet nie masz pojęcia jak się przestraszyłem, Blair.

- jasne. wcale nie musiałeś tu przyjeżdżać. i nie wiem czemu się wystraszyłeś, to nie twoja sprawa - zerknęła na drzwi, mając nadzieję, że kayla zaraz wróci.

wróciła z kawą i jedną podała jimmiemu,bliar pewie ie moze-widziałam lekarza zaraz do ciebie przyjdzie i wszystko sie wyjasni

zacisnął zęby.
- Blair, ile razy mam cię przepraszać? nie chciałem cię krzywdzić, chyba doskonale o tym wiesz.

- nie chcę, żebyś mnie przepraszał - powiedziała i odetchnęła w duchu z ulgą, kiedy kayla wróciła. w sumie pewnie sama nie wiedziała tak do końca czego chce.

usiadla na krzesle koło Blair-to nie najlepsza chwila na  kłotnie

- nie mam zamiaru się kłócić - zwróciła się do kayli i nie powiedziała już nic więcej, bo znowu zrobiło jej się słabo.

- ja też nie - zastanowił się, czy dobrze zrobił wogóle tu przychodząc, bo B. sie tylko denerwuje na jego widok.

westchneła i pewnie przyszedl lekarz i coś tam stwierdził na temat jej zdrowia i kajal kiwała głowa i słuchała jego zaleceń

/mam nadzieję, że twierdził, że wszystko jest okej i może iść do domu. xdd/

//pewnie tak dał jej tylko 5milonów recept i zkazów czego jej nie wolno

- i co z nią? - zapytał Kayli, która była już po rozmowie z doktorem.

-jest osłabiona i musi zacząc o siebie dbac.i zrobic dokładniejsze badania serca

przewróciła oczami.
- z moim sercem jest w porządku. znaczy kiedyś tam chyba chorowałam, ale jak byłam mała. hm, ale mogę iść do domu? - zapytała.