alejka

przekręciła głowę, obserwując chwilę blair. nie rozumiała jej już kompletnie! może z końcu do niej dotarło, że nie powinna tego mówić, może gdyby jej w ogóle tego nie powiedziała, to by nie wiedziała, że tony jest w mieście. no, chyba że by przez przypadek jakoś na siebie wpadli. przysiadła sobie obok niej, zakładając nogę na nogę. co chwilę zerkała na nią badawczo.
- chyba nie powinnam tego mówić, co? ale że jak? nie masz chłopaka czy po prostu cały czas jesteś zazdrosna o tonyego? - tego też nie powinna mówić. jednak ona nie umie się czasem pohamować, tylko leci z jęzorem jak nie wiadomo co. zmarszczyła mocno brwi, oczekując odpowiedzi ze strony blair. szczerej przy okazji.

- nie, no co ty, dlaczego nie powinnaś? prędzej czy później i tak bym się pewnie dowiedziała - wzruszyła ramionami. kiedy heather zasugerowała, że blair jest zazdrosna o tony'ego, zmroziła ją wzrokiem. - chyba oszalałaś! oczywiście, że nie jestem o niego zazdrosna, bo niby czemu? - zaczęła trajkotać jak najęta, jak to zazwyczaj, kiedy była zakłopotana. - nic mnie z nim już nie łączy, nie mogę mu zabronić tego, żeby miał dziewczynę - stwierdziła, wyciągając rękę w stronę heather. - przysięgam, że nie będę krzyczeć, że palisz, jeśli dasz mi teraz jednego papierosa - powiedziała ze zrezygnowaniem. ogólnie to pewnie wyglądała jakby uleciało z niej cała energia i w sumie dość podobnie się czuła.

grzecznie więc wyjęła papierosa z paczki, wręczając go blair. nie jestem pewna czy nie powinno się dać całej paczki, jednak heather się obawiała, że to był sprytny sposób zabrania jej papierosów, więc wolała nie ryzykować. przyjrzała jej się dokładnie, lekko przekręcając głowę co i raz na inną stronę. w końcu palnęła: - jesteś zazdrosna. gdybyś nie była, nie zareagowałabyś tak. poza tym kiedy człowiek się stresuje i chce coś ukryć trajkocze jak najęty, czyli jak ty teraz - i tym oto sprytnym sposobem, heather rozwikłała zagadkową blair! - może ty dalej go kochasz, co? - kolejny krok ku rozwiązaniu do końca blair xd

wzięła od niej papierosa i zapalniczkę, zapewne go zapalając i zaciągając się nim. właściwie to nawet nie przyszło jej do głowy, żeby teraz zwinąć jej papierosy.
- przestań - powiedziała płaczliwym tonem, opierając łokieć na kolanie a głowę na łokciu. - nie jestem zazdrosna, przecież jestem z ianem, prawda? więc jak jednocześnie mogę być zazdrosna o tony'ego? - wyjaśniła jej spokojnym tonem, chociaż tak właśnie było, no cóż. zmroziła jeszcze heather bonusowo wzrokiem, wyraźnie wściekła na nią za to, że tak szybko ją rozgryzła. - jesteś nienormalna. nie kocham go - powiedziała, całkiem poważnym tonem i miała nadzieję, że to zabrzmi przekonująco. xd

korzystając z sytuacji, że blair pali, poszła w jej ślady, wygodnie opierając się o ławeczkę, jednak usadowiła się tak, aby cały czas wpatrywać się w blair i czytać jej w myślach xd a lepiej ją rozgryzając, ponieważ zapewne miały podobne sposoby kamuflażu. a heather przerobiła już chyba prawie wszystkie możliwe, więc miała nadzieję, że blair nie wymyśli jakiegoś innego.
- a owszem możesz, bo jesteś - zauważyła, podciągając nogi pod siebie. była gotowa na ochrzan i nawet wywalenie z domu, skoro ją tak rozgryzła w ciągu minuty :<

przez chwilę rozważała, czy by jej nie ochrzanić za to, że pali, ale jakoś niespecjalnie teraz miała do tego głowę. właściwie to doszło do niej, że sama również nie powinna palić, dlatego zaciągnęła się ostatni raz i rzuciła papierosa gdzieś pod ławkę, przygniatając go swoim balerinkiem, o takim i popatrzyła na heather.
- nie jestem o niego zazdrosna. nie mam powodu. heather, proszę cię, ogarnij się - powiedziała, chociaż doskonale wiedziała, że heather ma rację, jednak oczywiście się do tego nie przyzna!

zw ;*

- ale ja jestem ogarnięta! - pisnęła z lekkim oburzeniem, ukazując tym samym swoją lekką porywczość i swoje reakcje, kiedy nie przyznaję się jej racji. dobrze, że nie poderwała się w ławeczki! w zamian za to zaciągnęła się tylko mocno papierosem, jednak go nie wyrzucając, ponieważ co będzie marnować, zresztą nie tylko dlatego. - może nie powinnam się w to wtrącać, wiem, ale przynajmniej się normalnie do tego przyznaj, a nie ukrywasz. przecież i tak się wyda! - to ostatnie znów pisnęła, aż jakiś przechodzeń się na nią krzywo spojrzał :< odwzajemniła mu tym samym, tylko tysiąc razy krzywiej xd

- nie. to się nie może wydać. zabraniam ci mówić o tym komukolwiek, rozumiesz? - zastrzegła, bo wiedziała, że o wiele lepiej będzie, jeśli nikt się o tym nie dowie, a ona za jakiś czas znowu się z tego wyleczy. czy może raczej jedynie to zaleczy. - przecież to i tak nic nie zmienia - wzruszyła ramionami, strzepując ze swoich ciemnych, jeansowych rurek jakiś pyłek. wyciągnęła nogi przed siebie i skrzyżowała je w kostkach, zamyślając się zapewne nad tym wszystkim.

- jak nie ja powiem, to powie kto inny - wzruszyła ramionami, mówiąc oczywiście o plotkarze, która siedzi w umysłach wszystkich ludzi na ziemi, nawet decydując za heather czy ma popęd seksualny czy go nie ma. w każdym razie mniejsza z tym, może i racje miała! jednak wiadomo, że się do tego tak jawnie nie przyzna, hihi. zgasiła papierosa o brzeg ławki, niedopałek wyrzucając gdzieś przed siebie. westchnęła ciężko i idąc w ślady blair, wbiła wzrok przed siebie i zamyśliła się o wszystkim. nawet nad tym czy majkel rzeczywiście upozorował swoją śmierć i czy weronika marczuk pazura jest podejrzana w sprawie jakiejśtam.

- nikt nie powie - mruknęła. właściwie to nikt o tym nie wiedział, a przynajmniej blair miała taką nadzieję. rozejrzała się, czy przypadkiem nie siedzi tu jakaś dziewczyna, która je podsłuchuje i zapisuje wszystko w notesie, ale nikogo takiego nie dojrzała, więc odetchnęła z ulgą. - poza tym, mówiłam już, nie kocham go - postanowiła dalej brnąć w to beznadziejne kłamstwo, ale przecież nie wiedziała, czy heather też jeszcze coś czuje do tony'ego, czy nie, a jeśli tak, to będzie źle zapewne, jeśli blair jednak się przyzna. :< zamotałam, ale wiesz o co mi chodzi? xd no, w każdym razie blair miała tylko nadzieję, że przynajmniej się z nim nie spotka. chociaż, z drugiej strony, pewnie chciała. ale do tego też się nigdy nie przyzna.

wiem xd
- oj matko, blair, powinien ci urosnąć wielki nos jak u pinokia - mruknęła pod nosem, przy okazji poprawiając swój szaliczek. wolała już nie drażnić blair, ponieważ wiedziała, że nic to jej nie da, a tym samym blair jeszcze bardziej jej nic nie powie na ten temat. poczeka i się wszystko wyda. jednak cóż z tego, że heather wiedziała sobie i miała swoją wersję wydarzeń? jak się uprze to jej nie przetłumaczysz! tak więc, przyjęła już ta wersję, że blair dalej coś do niego czuję i tak szybko z niej nie zrezygnuje. a jak blair dalej będzie twierdzić, że go nie kocha to jej wmówi! muhaha, diaboliczne!

- chyba dawno nie oglądałaś tej bajki - powiedziała, otulając się bardziej swetrem i zakładając nogę na nogę. - pinokio kłamał, a ja mówię prawdę. gdybym nie była tego pewna, czy cokolwiek, to na pewno bym tego nie mówiła. ale jestem pewna - pokiwała głową, chociaż chyba sama już dawno przestała wierzyć w to, co mówi. - ale może to ty go nadal kochasz, skoro tak próbujesz wmówić to mi, co?! - zauważyła nagle, chociaż nie była pewna, czy chce usłyszeć odpowiedź.

- ja? - spojrzała na nią zdziwiona lekko, jednak tego pytania mogłaby się spodziewać. - ja nie - stwierdziła pewnie. przynajmniej tak jej się zdawało, że tak było, więc mogła to całkiem pewnie powiedzieć w tych dwóch słowach. no, nikt nie wie czy jej się coś tam nie odmieni, jednak możliwe że nie. w końcu wiedziała, że tony już sobie wyrwał tam nową, więc doszła do wniosku, że nawet jeśli, to co się będzie pchać. a i będzie miała motywację, do robienia swoich bezsensowych rankingów, bo ją rywalizacja na takie głupoty motywowała xdd

właściwie to chyba usatysfakcjonowała ją taka odpowiedź, a przynajmniej jej ulżyło, choć nie dała tego po sobie poznać. pokiwała tylko ze zrozumieniem głową.
- na długo przyjechał? - zapytała, wpatrując się w czubki swoich butów, jakby było w nich coś interesującego i marszcząc lekko brwi. zrobiło jej się trochę chłodno, ale chyba jakoś nie zwróciła na to zbyt szczególnej uwagi, tylko odruchowo szczelniej opatuliła się swetrem.

- nie wiem, ale twierdzę że skoro ma tam pracę to tylko na weekend. tak mi się zdaje - zauważyła, coby nie wprowadzić ją w jakiś błąd. spojrzała na telefon, aby sprawdzić godzinę, analizując coś w swojej główce. - teoretycznie do poniedziałku jest jeszcze cztery godziny. napisz do niego, może się spotkacie - wzruszyła ramionkami. ciocia dobra rada heather się znalazła, niech ona takimi radami się lepiej wypcha xd zerknęła na nią badawczo po raz milionowy tego dnia, czy przypadkiem jej w łeb nie walnie za takie cenne porady.

- chyba oszalałaś - zarzuciła jej po raz kolejny. - nie sądzę, żeby chciał się ze mną spotkać. a jeśli by chciał, to sam by napisał, nie uważasz? - uniosła lekko brwi. - poza tym to chyba nie najlepszy pomysł. no i, kto wie, może już wraca do kanady - wzruszyła ramionami, opierając się o oparcie ławki i wciągając na nią nogi, żeby objąć kolana rękoma.

- jak chcesz - mruknęła tylko pod nosem, zapalając kolejnego papierosa. stwierdziła, że raz kozie śmierć, a w sumie dla niej kolejny papieros nic jej nie zrobi. w sumie pewnie nie zrobi, skoro po całej paczce jej nic nie zrobił! mniejsza. westchnęła potem pod nosem, kręcąc głową z niedowierzaniem jakaż to blair jest uparta. dla niej sprawa była rozwiązana i na jej miejscu by napisała, jednak przecież telefonu jej nie zabierze i nie napisze w jej imieniu.

czemu nie? blair miałaby wtedy inny powód do wkurzania się i zapomniałaby o obecnym xd okej, masło maślane

- nie powinnaś tyle palić - mruknęła, przyglądając jej się. pogratulować zapłonu. wyciągnęła z kieszeni telefon, zapewne wyłącznie dlatego, żeby sprawdzić godzinę, co też uczyniła i zaczęła przekładać telefon w rękach, tzn obracać na wszystkie strony i takie inne, jakby się nad czymś głęboko zastanawiała. pewnie tak też było.

zauważyła, że tak blair okręca ten telefon i okręca, więc tylko westchnęła ciężko. widziała również, że się nad czymś zastanawia, więc postanowiła jej pomóc z tej pewnie decyzji, nad którą się zastanawiała!
- wyręczę cię - uśmiechnęła się pod nosem, wyciągając swoją komórkę. oczywiście z lekko złośliwym uśmieszkiem, jednak to się ominie xd wychodzi na to, że heather jest bardziej odważniejsza od blair.

- heather?! - spojrzała na nią z przerażeniem. - co ty wyprawiasz, wariatko? - pewnie się trochę zdenerwowała i ogólnie, aż jej się zrobiło słabo. - nie zrobisz tego - spojrzała na nią błagalnym tonem, odsuwając się trochę od niej, czyli, że pewnie siedziała na drugim końcu ławki. schowała swój telefon do kieszeni, z zamiarem zabrania heather jej komórki zapewne, ale strach ją z lekka sparaliżował. :<

- za późno - pisnęła z satysfakcją, po czym klasnęła w ręce unosząc nieco podbródek. zachichotała pod nosem, jednak po chwili długiej stwierdziła, że blair się na nią pogniewa, więc tylko przysunęła się do niej. matko, można zacząć się jej bać normalnie! xd spotkać taką w ciemnej alejce, o matko. - no blaaair, nie gniewaj się, przecież ja chcę dobrze - stwierdziła łagodnie, coby jej nie uciekła i przy okazji ją jeszcze przytuliła w ramach pojednania, żeby nie wywaliła jej z mieszkania czy coś w ten deseń :<

- dobrze?! co w tym dobrego? jesteś wariatką, heather, powinnaś się zacząć jak najszybciej leczyć! - powiedziała poirytowana. - idę do domu - mruknęła, podnosząc się z ławki, bo widocznie nie miała tu zamiaru zostać ani chwili dłużej, chociaż ciemna, pusta alejka nie wyglądała zbyt zachęcająco do nocnych spacerów, ale czuła, że nie ma innego wyjścia. :<

- może i jestem wariatką, ale masz tutaj zostać, zrozumiano? - wstała za nią, chwycając ją jakoś za ramię, aby jej nie uciekła. powinna sobie zrobić szopę na łbie jak helena bonham carter i zagrać bellatrix w harrym potterze xd - zresztą ta alejka nie wygląda fajnie do nocnych spacerów więc i tak tu zostaniesz - mruknęła pod nosem, sadzając ją z powrotem na ławeczce.

spojrzała na nią z lekkim przerażeniem, bo chyba zaczynała się jej najzwyczajniej w świecie bać! :< usiadła posłusznie na ławce, pewnie bojąc się jej sprzeciwić.
- jesteś nienormalna - powiedziała jeszcze po raz setny, przyglądając się drzewom, które tak po ciemku wyglądały dość przerażająco, a może to ona sobie tylko tak wkręcała.

no i nagle z ciemności wyłonił się antoniusz - książe ciemności. tak na marginesie, top przydałby mi się psycholog, bo śmieję się znowu z tego co napisałam.
no dobra, koniec już tych śmichów chichów, trza poważnym być, akhm.
antonio przybył a więc tutaj. nie wiedział, że będzie miał zaszczyt spotkać blair, więc się trochę nam chłopina zdziwił. ale oczywiście robił dobrą minę, no bo co. chęć pojednania się ze światem się w nim odezwała no i nic nie poradzisz - cześć wam - uśmiechnął się - o, blair! jak miło cię widzieć! - przytulił ją na powitanie, jak gdyby nigdy nic, po czym przytulił heather na powitanie, jak gdyby nigdy nic.