idąc szybkim krokiem,ulicami Nowego Jorku,spojrzała przez chwilę na widniejące logo GUCCI.
-pięć minut mnie nie zbawi-pomyślała,wchodząc do sklepu.
zaraz potem z jej torebki wydobył się dźwięk jej ulubionej piosenki
<dzwonek w komórce>,mianowicie dzwonił jej trener George.
-o,hej!-powiedziała,lekko zmieszana,gdyż właśnie zdała sobie sprawę,że spóźniła się na trening.
-Keisha wiem,że to ty mi płacisz,ale ja też mam jakieś zdanie.wiesz,która godzina?
-wiem.słuchaj wyobraź sobie taką sytuację: idzie koleś,umówiony na
ważne spotkanie,czy randkę i po drodzie widzi sklep z płytami.facet
jest muzykomaniakiem.wszedłbyś na jego miejscu?
-e,no jasne.-odparł zdziwiony. ale nie zagaduj mnie,tylko przychodź. oddam ci nawet za taksówkę,eh.
-no właśnie! wszedłbyś. a ja musiałam wejść do gucci. zaraz będę,tylko
kupię te śliczną fioletową torebkę i pierścionek,który właśnie
zauważyłam. ciao,George!
-ciao,Keisha.
w chwilę później,wyszła zadowolona ze sklepu,wsiadając w pierwszą lepszą taksówkę,jadąc na umówiony trening z Georgem.