dziś jest TEN dzień, w którym biedna violet musi zdać semestr. oczywiście się do tej odpytki sumiennie przygotowała. założyła najkrótszą i najbardziej wydekoltowaną sukienkę jaką miała, wysokie obcasy, czerwone usta i voila. przysięgła sobie, że zda, nieważne jakim kosztem, bo zaliczenie równoważy się z odblokowaniem konta z jej pieniędzmi na studia przez jej ojca (wybaczcie mi te niezrozumiałe zdania złożone podrzędnie i nadrzędnie ;p).
oczywiście zdała. nawet cośtam umiała, ale flirtowanie przy okazji z profesorem się opłacało, bo dostała wyższą ocenę, na jaką zasługiwała.
no i oczywiście wybiegła ze szkoły w szampańskim humorze, dzwoniąc przy okazji do swojego ojca z tą radosną nowiną, hihi.